Zachowanie w miejscach publicznych

24 października 2020

Płacz, krzyki, bieganie po sklepie – kto z rodziców tego nie doświadczył. Jak w takich sytuacjach reagować, jak się zwracać do dziecka rozmawiamy z psychologiem dziecięcym – Karoliną Piękoś.

Kids in Kraków: Przebywanie w przestrzeni publicznej może być dla dziecka trudne i stresujące. Czy można w jakiś sposób przygotować je do tej sytuacji? Jakie zasady powinniśmy ustalić razem z dzieckiem przed wyjściem?

Karolina Piękoś: Warto obserwować własne dzieci i z tych obserwacji wnioskować o ich możliwościach, wrażliwości itd. Jeśli zauważamy, że dziecko źle się czuje w dużym gronie ludzi, jest nadwrażliwe na światło czy dźwięki i nadal bardzo chcemy je gdzieś ze sobą zabierać, pamiętajmy, że koszt może być wyższy niż jakiekolwiek zyski. Małe dzieci czują się bezpiecznie tam, gdzie jest stabilne środowisko, gdzie mają możliwość korzystania z bliskości rodzica, ale nie oznacza to, że nie są wrażliwe na bodźce sensoryczne płynące z otaczającego go świata. Ważne jest, abyśmy zawsze byli po stronie naszego dziecka. Abyśmy potrafili wspomóc go w zaznaczaniu jego granic. 
Ustalanie zasad przed wyjściem rozumiem bardziej jako poinformowanie dziecka, gdzie idziemy, co się będzie działo itd. Dzieci żyją bardzo mocno w rzeczywistości tu i teraz, to, co ustalimy przed wyjściem, niekoniecznie będzie dla nich możliwe do przywołania w trakcie, kiedy pojawią się silne emocje.  Nie nastawiajmy się na to, że przedszkolak będzie w stanie dostosować się do ustalonych wcześniej zasad, kiedy będzie już bardzo zmęczony i przestymulowany.

Co zrobić, gdy dziecko sprzeciwia się naszym poleceniom i na przykład nie chce trzymać nas za rękę i samo wchodzi na ulicę? Zareagować gwałtownie czy raczej postawić na spokojne tłumaczenie?
Karolina Piękoś: Zawsze warto sobie zadać pytanie: co jest dla mnie ważne (w tej konkretnej sytuacji: chce mieć pewność, że dziecko jest bezpieczne), ale i: co się kryje za takim zachowaniem mojego dziecka? Może zwyczajnie nie lubi być trzymane za rękę? Może jest w takim momencie swojego rozwoju, że bardzo potrzebuje poczucia sprawczości? Jak mogę mu inaczej to zapewnić? Może jest już bardzo zmęczone, głodne, znudzone? Może rozsadza go ciekawość, co będzie za chwile, nie radzi sobie z ekscytacją? Jeśli nie chce trzymać mnie za rękę, czy mogę wziąć je na ręce? Możemy też powiedzieć dziecku o tym, że chcemy mieć pewność, że jest bezpieczne i zapytać, jak ono chciałoby przejść przez ulice? Może przed zbliżeniem się do ulicy przypomnimy sobie razem książeczkę o bezpiecznym przechodzeniu, a może wierszyk z przedszkola? A może przejdziemy wygłupiając się i podskakując przez pasy?
Im więcej spokoju w nas, tym więcej spokoju w nich.

Wokół wiele rzeczy przyciąga uwagę dziecka, ale przecież nie możemy kupić wszystkiego. Jak radzić sobie z prośbami o zabawki czy lody?
Karolina Piękoś: Po pierwsze, pamiętajmy, że zabieranie dziecka w miejsca, gdzie otacza je milion różnych bodźców, jest ryzykiem samym w sobie :-). Nie możemy oczekiwać, że dziecko nie zapragnie tego, co zobaczy, nawet jeśli wcześniej (czyli: w zupełnie innej dla siebie rzeczywistości) zgodziło się z nami, że niczego nie kupujemy.
Po drugie, odpowiadamy tak, jak czujemy, czyli mówimy tak, jeśli się na coś zgadzamy, a nie, jeśli się nie zgadzamy, koniecznie z uwzględnieniem dziecięcych emocji. Na przykład: widzę, że bardzo chciałbyś tę zabawkę... jest ci smutno, że nie mogę jej kupić, tak? Widzę, że to dla Ciebie trudne. Czy chcesz się teraz przytulic?  Zamiast: No przestań mi tu płakać, przecież wiedziałeś, że nic ci nie kupię!!
Dzieci dobrze też rozpoznają, kiedy działamy w zgodzie z własnymi przekonaniami, a kiedy wbrew nim.

W jaki sposób można poradzić sobie z niecierpliwością dziecka, kiedy zmuszeni jesteśmy czekać na swoją kolej?
Karolina Piękoś: Poprzez zabawę, rozmowy, wymyślanie historyjek, wierszyków, zabawy paluszkowe, wyszukiwanie w otoczeniu przedmiotów. Im większy spokój w nas, im większe zrozumienie dla dziecięcego zniecierpliwienia, tym łagodniej przez to przejdziemy. Jeśli czas oczekiwania będzie przyjemny, samo oczekiwanie nie jest już takie straszne.

Jak publicznie zwrócić dziecku uwagę, żeby nasze słowa odniosły skutek, ale jednocześnie nie były szkodliwe dla dziecka?
Karolina Piękoś
:
Odpowiadając na to pytanie przywołam zasadę, która bardzo mi pomaga, kiedy nie wiem, jak postąpić – na przykład wobec któregoś z moich dzieci. Jak JA chciałabym być potraktowana w tej sytuacji? Czy chciałabym, żeby ktoś zwracał mi uwagę publicznie? Czy wolałabym dyskrecji, spokoju, empatii? Czy chciałabym, żeby zauważono tylko moje nieodpowiednie czyimś zdaniem zachowanie, czy mnie całą, z moimi motywacjami, zmęczeniem, potrzebami? Pytanie też, jaki „skutek”, mają odnieść nasze słowa? Jeśli chcemy, żeby zakończyło się jakieś trudne dla nas zachowanie dziecka, nie wystarczą słowa. Konieczna jest jeszcze empatia, współodczuwanie. Okazanie dziecku zrozumienia, wsparcie go w tej sytuacji, zastanowienie się, jaka potrzeba popycha dziecko do tego konkretnego działania i czy istnieją inne sposoby niż te, które wybiera dziecko, żeby tę potrzebę dało się zaspokoić? Jesteśmy często bardzo zadaniowi, chcielibyśmy mieć takie narzędzia, które natychmiast dadzą nam coś od innego człowieka. Niestety, takie narzędzie nie istnieją :), a może: na szczęście?

***
Karolina Piękoś
: wysoce wykwalifikowany psycholog dziecięcy. Od wielu lat pomaga najmłodszym pacjentom w pokonywaniu dziecięcych lęków i chorób. Sama jako matka trójki dzieci potrafi wczuć się w potrzeby malucha, wzbudzić zaufanie i stworzyć poczucie bezpieczeństwa.

Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.