Mataszkowie buszują po Krakowie

21 grudnia 2020

O czytaniu, podróżowaniu oraz tajemnicach rozmawiamy z autorem książki „Mataszkowie i widoki Krakowa” – Tomaszem Stochmalem

Lubił Pan czytać książki? Jak była Pana ulubiona książka w dzieciństwie?

Tomasz Stochmal: Tak, książki lubiłem czytać odkąd tylko pamiętam. Za czasów mojego dzieciństwa nie było tak wielu tytułów, jak dzisiaj, ale kilka zapadło mi głęboko w pamięć i do dziś pozostaje jednymi z ulubionych książek nie tylko dzieciństwa. Po pierwsze to seria książek Stanisława Pagaczewskiego o przygodach Baltazara Gąbki. Zaczynałem od „Porwania Baltazara Gąbki”, następnie przeczytałem „Gąbkę i latające talerze”, a skończyłem na „Misji profesora Gąbki”. Zafascynowali mnie bohaterowie wszystkich tych książek, w czym pomogły na pewno znakomite ilustracje. Dziś dla młodego pokolenia to trudne do wyobrażenia, ale w czasach bez internetu poszukiwanie jakichkolwiek informacji o czymkolwiek było zupełnie inne, wymagające innego podejścia, dużo trudniejsze. Miałem wówczas nadzieję, że te trzy tytuły Pana Pagaczewskiego to nie są jedyne książki o profesorze Gąbce i jego kompanach. Mogłem to zweryfikować dopiero w dobie internetu i bardzo żałuję, że nie powstało więcej tytułów z przygodami przyjaciół z Krakowa.

Do ulubionych książek mojego dzieciństwa należy także seria o przygodach Muminków. Trudno powiedzieć, którą lubiłem i lubię najbardziej; to chyba „Kometa nad Doliną Muminków” i „Lato Muminków”. Wszystkie ze wspaniałymi ilustracjami, inspirującymi mapkami, no i z bardzo wyrazistymi bohaterami, którzy – bez wątpienia – wywarli na mnie wpływ, jeśli chodzi o bohaterów książek o przygodach Mataszków.

Muszę także wspomnieć o książkach Zbigniewa Nienackiego, czyli o przygodach Pana Samochodzika. W dzieciństwie nie czytałem ich wszystkich, ale na pewno wywarły na mnie duży wpływ – poszukiwania skarbów, tajemnice, historia. Kilka miesięcy temu przeczytałem wszystkie „pana samochodzikowe” książki Nienackiego i uważam, że kilka z nich nadal stanowi znakomitą lekturę przygodową dla młodych czytelników.

Co w podróżowaniu Pana najbardziej fascynuje, że rodzinę Mataszków wysyła w różne rejony Polski?

Tomasz Stochmal: W podróżowaniu fascynująca jest już sama podróż – zmiana miejsca przebywania, czekające przygody, nowe miejsca, odpoczynek od codzienności. Każda z moich podróży – czy to rodzinnych, czy służbowych, czy związanych ze zbieranie materiału do bloga „Podróże z Mataszkami” (www.podrozezmataszkami.pl), czy do pisanych przewodników niesie za sobą radość i podekscytowanie. Staram się zasadniczo nie wybierać tych samych miejsc przeznaczenia, choć są takie, które z rodziną lubimy najbardziej i wracamy do nich nawet kilka razy (np. Gdańsk, Kraków, Mazury). Najczęściej na początku każdego roku wybieramy kierunek wyprawy, znajdujemy miejsce noclegu – takie, żeby można było łatwo dojechać samochodem do innych, wartych odwiedzenia. W ten sposób zobaczyliśmy już całkiem sporo miejsc w Polsce. Niestety, kończący się rok był trudny, także w kwestii podróży, musieliśmy zrezygnować z planów odwiedzenia Bieszczadów, za to na kilka dni wyjechaliśmy na Mazury, w pobliże Kętrzyna, by zobaczyć kilka miejsc, do których nie docierają tłumy turystów.

Tak więc, fascynująca jest sama podróż, jeśli jeszcze daje możliwość zatrzymania się gdzieś po drodze, czy skrętu w boczną drogę do ciekawego miejsca. Natomiast niezmiennie i najbardziej fascynuje mnie w podróżowaniu możliwość zobaczenia nowych miejsc, często takich, o których czytałem w przewodnikach, czy nawet w podręcznikach do geografii jeszcze w czasach szkolnych. Wiele z odwiedzanych miejsc naznaczonych jest wyjątkową historią, kulturą ludzi tam mieszkających, wspaniałą architekturą, czy przyrodą. Jeśli dane miejsce mnie zafascynuje i zainspiruje bardzo mocno, to zapisuję je na liście tych, w których pojawią się Mataszkowie. Takich miejsc na liście jest już kilka i ciągle przybywa.

Skąd pomysł, aby tym razem Mataszkowie zawitali do Krakowa?

Tomasz Stochmal: Kraków jest jednym z moich trzech ulubionych miast, obok Torunia i Gdańska. Mataszkowie odwiedzili już Toruń, odwiedzili Gdańsk, przyszedł więc czas także na Kraków. Każde z tych miast ma w sobie swoistą magię, coś, co przyciąga. To na pewno swoisty klimat, związany z historią, czy architekturą, to także umiejscowienie, rozkład ulic itd. Kraków chyba od zawsze kojarzy mi się ze wspaniałym Starym Miastem, otoczonym magicznymi Plantami. Do tego fascynujący Kazimierz z żydowską kulturą, która pojawiła się w „Mataszkach i widokach Krakowa”, stanowiąc ważny element książki. Kraków to miasto królów, artystów, położone w niesamowitym miejscu – niemal tuż przed górami. Było więc oczywiste, że Mataszkowie pojawią się w końcu w Krakowie.

Czy pisząc kolejne książki o swoich bohaterach robi Pan wcześniej „wizję lokalną” i odwiedza Toruń, Hel, Mazury, Gdańsk czy Kraków?

Tomasz Stochmal: Tak, oczywiście, napisanie każdej mataszkowej książki jest poprzedzone wizytą w danym miejscu. Oczywiście, mogą to być odwiedziny zaplanowane, ale może być też odwrotnie. Jako pierwsza powstała książka „Mataszkowie i tajemnice Helu” i była ona wynikiem zauroczenia Helem – miejscem niezwykłym, tajemniczym. Dlaczego tajemniczym? Dziś Hel to znane i często odwiedzane miejsce, ale ja pierwszy raz zobaczyłem to miasto na własne oczy, kiedy miałem 10 lat. Wtedy turystyka dopiero tam powstawała, latarnia morska była jeszcze zamknięta dla zwiedzających, a helskie fortyfikacje zajmowało wojsko. I wówczas, po tej wycieczce, jako nastolatek napisałem pierwszą mataszkową książkę. „Mataszkowie i skarby Torunia” z kolei to naturalny wybór miejsca akcji – Toruń jest moim miastem, w którym żyję i funkcjonuję na co dzień i niemal codziennie je odkrywam i zachwycam się nim. „Mataszkowie i mazurska przygoda” powstała po spontanicznej wycieczce do Wojnowa i wizycie w niezwykłym klasztorze staroobrzędowców. O Gdańsku („Mataszkowie i gdańska zagadka”) już wspominałem – to jedno z moich trzech ulubionych miast z jedną z ulubionych ulic – Mariacką. Natomiast „Mataszkowie na ziemi wąbrzeskiej” to powrót w moje rodzinne strony – do Wąbrzeźna oraz do miejsc położonych wokół niego, w tym do Niedźwiedzia z podupadającym dworem o niezwykłej historii. Tak więc, przed napisaniem mataszkowej książki odwiedzam każde z miejsc, fotografuję je (zwłaszcza detale, które mogłyby posłużyć do stworzenia historii o poszukiwaniu skarbu), a później wyszukuję w książkach i internecie ciekawych historii z nimi związanych, tak, by w każdej książce pojawiło się tło historyczne, kulturowe i, oczywiście, motyw poszukiwania skarbu.

Kiedy ostatnio był Pan w Krakowie i czy ma Pan swoje ulubione miejsce w naszym mieście?

Tomasz Stochmal: Ostatni raz byłem z rodziną w Krakowie latem ubiegłego roku. Był to wyjazd wakacyjny, ale połączony ze zwiedzaniem miasta pod kątem przygotowań do napisania mataszkowej książki. Nie był to mój pierwszy pobyt w Krakowie, ale – jak to zwykle bywa – za każdym razem odwiedza się niektóre te same miejsca, a niektóre zupełnie nowe. I tak, poza Starym Miastem odwiedziliśmy m.in. Kopiec Kościuszki. Skoncentrowałem się także na Kazimierzu, który należy do moich ulubionych miejsc w Krakowie. Bardzo lubię także wspomniane wcześniej Planty, Bramę Floriańską i Barbakan, Sukiennice. Ogromne wrażenie robi na mnie wielki i przestronny Rynek, lubię także spacerować po ulicach poza Plantami, by odkrywać piękne kamienice, jak np. jedną z moich ulubionych – Kamienicę Pod Pająkiem. Wiem, że w Krakowie zobaczyłem już sporo, ale wiem też, że mnóstwo miejsc czeka jeszcze na odkrycie.

 

Tomasz Stochmal „Mataszkowie i widoki Krakowa”

Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.