Teatr to rozbrajanie świata

10 kwietnia 2020

Rozmowa z dyrektorem Teatru Groteska Adolfem Weltschkiem o jubileuszu teatru, sztuce przetrwania w trudnych czasach i mądrości, jaką czerpiemy z obcowania ze sztuką.

Edyta Przybylska: Często posługujesz się groteską w życiu?

Adolf Weltschek: W teatrze – często. Lubię ten rodzaj deformacji rzeczywistości: garść paradoksu, szczypta komizmu i nuta absurdu. To całkiem inspirująca mieszanka. A poza teatrem też żyję sztuką, więc…

To niezdrowo cały czas być w pracy!

Jeżeli dla kogoś teatr jest pracą, to szczerze mówiąc, trudno będzie nam się dogadać (śmiech)! Żyję sztuką, to mój sposób na rozbrajanie groteskowej – chciałoby się powiedzieć – rzeczywistości, która nas otacza. Chcę pokazywać, że sztuka może oswajać lęki i współczesne traumy, które są tak stare, jak historia ludzkości. Uważam, że naszym obowiązkiem jest wyposażenie następnych pokoleń w narzędzia, które pozwalają na rozumienie świata. Może się wkrótce okazać, że sztuka – również teatralna – to jedyne skuteczne lekarstwo, jakie nam jeszcze zostało. Choć w tym momencie z ograniczonym dostępem.

Jubileusz, który Groteska miała w tym roku świętować, póki co wygląda jak obóz przetrwania. Nie wiem tylko, czy akurat sztuka surwiwalu jest tą, którą teatr chce grać…

Dopiero idziemy przez ten rów i nie patrzymy na tor przeszkód, który wciąż przed nami. Ale to nie jest najlepszy czas na symbole. Żyjemy tu i teraz, i wszyscy czujemy zagrożenie: jedni reagują panicznie, inni liczą straty, a jeszcze inni z perfidią wykorzystują moment. To wszystko niestety ujawnia naszą ludzką naturę.

W obszarach takich, jak teatr – albo szerzej kultura – możemy te procesy nazywać i oswajać. Oczywiście, że w czerwcu mieliśmy świętować jubileusz 75-lecia istnienia Teatru Groteska. W maju planowaliśmy tradycyjną zabawę dla Krakowa, czyli Wielką Paradę Smoków, która też miała mieć swój jubileusz, bo robimy ją od 20 lat. A jeszcze wcześniej – czyli w kwietniu – miała odbyć się premiera Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek, na którą wszystkie bilety były wyprzedane już od miesiąca… Tygodnie przygotowań, prób, gotowość bojowa i finalnie hibernacja. Opuszczenie kurtyny i zatrzaśnięcie drzwi to dopiero początek – trzeba w tym stanie zawieszenia jeszcze z czegoś żyć. A teatry to wprawdzie piękne byty, ale z wiecznym debetem. Dlatego w tej sytuacji pozostaje nam to, co potrafmy najlepiej: grać, grać i jeszcze raz grać.

Teatr Groteska szybko zareagował na kryzys i jako jeden z pierwszych w Krakowie rozpoczął działalność w internecie.

Tak, już w pierwszym dniu zamkniętych szkół weszliśmy z internetową ofertą Złap Groteskę w sieci, dając dzieciom możliwość teatralnej zabawy w ich naturalnym środowisku. Nie zapominajmy jednak, że internet nie jest naturalnym środowiskiem teatru. Teatr to przestrzeń bezpośredniego kontaktu aktorów z widzami, wspólne i indywidualne przeżywanie emocji, które są jego podstawowym niematerialnym fundamentem. Internet zwiększa zasięgi, to prawda, ale teatru na żywo nigdy nie zastąpi.

Weekendowe spektakle, które udostępniane są w sieci, lekcje dykcji, śpiewu, budowy lalek i teatru, nawet artystyczna kuchnia Groteski z aktorami znanymi dzieciom ze spektakli cieszą się dużym zainteresowaniem. Sądząc po odbiorze internetowej widowni, wydaje się, że Groteska trafiła w jej emocje. Chyba o to ostatecznie chodzi?

To pokazuje, że teatr nawet w czasach Netflixa daje radę! Źle jednak znosimy izolację i będzie coraz gorzej. Przecież wciąż jesteśmy stworzeniami stadnymi – potrzebujemy relacji, interakcji. Obiecuję, że jak to wszystko się skończy, Teatr Groteska będzie znów taki, jak zawsze. Nie zmienią się nasze zadania, priorytety i zapewniam widzów, że ja się też nie zmienię. Będę starał się robić to, w co wierzę. Nie wiem, jak finansowo wszystko to będzie można poukładać, ale nie tracę nadziei i zobowiązuję się nadal z największą starannością robić spektakle na najwyższym poziomie.

Teraz więź z widownią utrzymujemy narzędziami takimi, jakie są możliwe, ale okazuje się, że to nie globalizacja uczuć bierze górę, ale intymność przeżyć. Wcześniej czy później nasycimy się smartfonami i będziemy tęsknić za bezpośrednim kontaktem z drugim człowiekiem jeszcze mocniej niż teraz… Teatr, choć istnieje od antyku, jeszcze nikogo w nałóg alienacji nie wpędził, a smartfon – i owszem. Ciekawe…

Zatrzymajmy się na chwilę przy historycznym wątku. Kiedy w marcu 1945 roku Władysław Jarema otrzymał tekę dyrektora Teatru Lalki i Aktora Groteska, na pytanie, jaki chce robić teatr w Krakowie, podobno odpowiedział krótko: wspaniały! Gdyby po 75 latach zadać to samo pytanie obecnemu dyrektorowi Teatru Groteska, odpowiedź brzmiałaby…

Taki jak zawsze – wspaniały! To jedyna naturalna odpowiedź, bo w ciasnym pokoiku przy ulicy Skarbowej siedzę wciąż na zielonym fotelu i przy dyrektorskim biurku Zofii JaremowejJ. To taka nasza Groteskowa sztafeta pokoleń, myśli, klimatu, w której ciągle istnieje potrzeba kształtowania elit. Robiąc teatr wspaniały, jednocześnie chcemy kształtować ludzi mądrych. To ich zadaniem jest dzielenie się z innymi mądrością, którą wynoszą z obcowania ze sztuką. Dlatego niezależnie od mijających lat i jubileuszów warto ściągać widzów do teatrów, bo mogą na tym tylko zyskać.

A jaki styl Teatr Groteska będzie mieć w nowych czasach, które, jak to wszyscy przeczuwamy, muszą nadejść po pandemii?

Będziemy robić to, co zawsze: pomagać ludziom rozumieć świat. To trochę jak w Dziennikach gwiazdowych, które gramy w Grotesce od trzech lat i które wciąż mają komplet widzów. Może dlatego, że bohater Lemowskiej odysei marzy o tym, by uczynić otaczający go świat lepszym, i wydaje mu się, że można to zrobić w niezwykle prosty sposób. W pewnym momencie jednak staje bezradny w obliczu pytań ostatecznych. Dlatego wciąż potrzebne jest oswajanie świata.

To musisz być niezwykle uważny w tym oswajaniu, bo jak pisał Antoine de Saint-Exupéry, którego też pokazałeś przed laty w Grotesce, „stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”…

Moim drogowskazem była i jest etyka Konstantina Stanisławskiego, a on zwykł mawiać, że nie ma małych ról, są tylko mali aktorzy. Myślę, że podobnie jest z wyzwaniami: nie ma mniejszych i większych. Każde wyzwanie może być jednocześnie twórcze, rozwijające i ryzykowne. Ale trzeba to ryzyko podjąć.

Rozmawiała Edyta Przybylska

Adolf Weltschek – scenarzysta, aktor, reżyser. Z zamiłowania ogrodnik. Od 1998 roku dyrektor Teatru Groteska.

Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.