Pierwsze słowa dziecka

14 września 2020

Pierwsze wypowiedziane przez dziecko słowa to moment niezwykle ważny dla samego dziecka i jego rodziców. Wraz z wypowiadanymi wyrazami pojawiają się także pierwsze trudności artykulacji, przekręcenia wyrazów czy niesamowite neologizmy wymyślane przez dzieci. Jak zadbać o prawidłowy rozwój mowy na tym etapie? Zastanowimy się wraz ze specjalistkami z gabinetu logopedyczno-terapeutycznego „Gadułka i spółka”.

Kids in Kraków: Wszyscy z niecierpliwością czekają na pierwsze wypowiedziane przez dziecko słowa. Jak można na tym etapie pracować z dzieckiem nad rozwojem mowy?

Gadułka i spółka: Najważniejsze, aby do dziecka mówić, mówić i jeszcze raz mówić. W domu, w sklepie, w parku, wszędzie. Nazywać przedmioty, osoby, zwierzęta, zjawiska, komentować czynności wykonywane przez siebie, dziecko i innych ludzi. A im więcej dzieje się w życiu dziecka, im bogatsze w nowe doznania jest środowisko, w którym się wychowuje, tym więcej jest okazji do poznawania nowych słów. Ważne, aby język, którego używamy, był dostosowany do możliwości percepcyjnych małego człowieka. Zamiast używania pięknych, długich i wielokrotnie złożonych zdań z mnóstwem trudnych artykulacyjnie i znaczeniowo słów, których dziecko nie będzie w stanie zrozumieć i skupić się na nich, zdecydowanie lepiej budować krótkie, proste zdania, takie jak: tata am czy mama śpi. Do opisywania świata warto używać wielu wyrażeń dźwiękonaśladowczych, bo to one początkowo będą dominować w mowie dziecka i będą najchętniej powtarzane (hau hau, mu, stuk, kap kap, brum, pi pi, bam). Rozwojowi mowy sprzyja także czytanie książeczek i oglądanie obrazków. Przy okazji warto zaznaczyć, że kontakt małego dziecka z cyfrowymi mediami niekorzystnie wpływa na rozwój mowy, nawet jeśli jest to telewizja w tle, a dziecko nie patrzy na ekran, wtedy to dźwięki emitowane przez telewizor są bardziej atrakcyjne i skupiają na sobie uwagę, a maluch traci cenną możliwość słuchania mowy z otoczenia. Istotne jest również, aby dbać o kontakt wzrokowy, gdy mówimy do dziecka, gdyż obserwowanie twarzy mówiącego ułatwia powtarzanie.  

Czy rozmawianie z dzieckiem w jego „języku”, zdrabnianie i pieszczotliwe zwroty oraz ton głosu to dobry pomysł?

Naturalnym odruchem (zwłaszcza wśród mam, babć i cioć) jest mówienie do malutkiego dziecka ze zmienioną intonacją oraz zdrobnieniami. Często odruchowo i nieświadomie mówimy do dziecka jak dziecko. W stosunku do maluszków zazwyczaj używamy tak zwanej „mowy matczynej”, choć dotyczy ona także ojców, babć, dziadków i innych osób z najbliższego otoczenia dziecka. Mowa matczyna to mówienie powoli, wyraźnie, używanie wyższego niż normalnie tonu, przedłużanie samogłosek, modulowanie głosu, stosowanie wznoszącej intonacji. Jest to zjawisko naturalne i pożądane, ponieważ dzięki temu dziecko zwraca na mówiącego uwagę i jest zainteresowane tym co dorosły mówi. Takiej mowy maluszek chętniej słucha i skupia się na niej dłużej niż na normalnym sposobie mówienia. Ale należy tutaj odróżnić mowę matczyną od infantylizowania języka i mówienia w sposób charakterystyczny dla małego dziecka. Mamy tu na myśli używanie wielu zdrobnień oraz przekręcanie wyrazów, artykułowanie ich w sposób niepoprawny (a cio to?, blawo, ślićnie, siociek, sialiciek). Mowa matczyna jest jak najbardziej wskazana, natomiast mówienie w sposób niepoprawny zdecydowanie nie. Musimy pamiętać, że maluch uczy się mowy od nas, dorosłych – od domowników i osób z najbliższego otoczenia, to my dajemy mu wzorce, dlatego tak ważne jest, co i w jaki sposób do niego mówimy. W stosunku do małego dziecka czasami odruchowo używamy wielu zdrobnień, ale kiedy przyjrzymy się słowom buciki i buty, bułeczka i bułka, kawusia i kawa, zauważymy, że forma podstawowa jest znacznie krótsza i łatwiejsza do wypowiedzenia od zdrobnienia, więc tak naprawdę zamiast ułatwić, tylko utrudniamy w ten sposób powtarzanie maluchowi. Nie ma niczego złego w używaniu uproszczonego języka, budowaniu prostych, krótkich zdań, używaniu czasowników tylko w trzeciej osobie liczby pojedynczej, zarówno gdy mówimy o innych (baba śpi), o sobie (mama śpi), jak i o dziecku (Fifi śpi). Na początkowym etapie nabywania języka jest to wręcz wskazane. Pamiętajmy, że dziecko nas słucha i obserwuje, a później naśladuje. To od wzorców językowych przez nas podanych zależy, jak będzie mówiło.

Jak reagować na słowa wypowiadane przez dziecko po swojemu – poprawiać czy pozwolić mu na powtarzanie błędnej formy?

Wszystko zależy od tego, w jakim wieku jest dziecko. Mowa, w tym także artykulacja, rozwija się według takiego samego schematu u wszystkich dzieci – od elementów prymarnych, czyli najłatwiejszych do zrealizowania do coraz trudniejszych. Jeśli trzylatek zamiast szafa mówi siafa lub safa to jest to normalne, ponieważ jego narządy artykulacyjne nie są jeszcze gotowe do wypowiedzenia dziąsłowej głoski sz. W takiej sytuacji poprawianie nie spowoduje, że dziecko zacznie mówić poprawnie szafa, a jedynie może wywołać frustrację, ponieważ fizycznie nie będzie w stanie tego wypowiedzieć i co najwyżej może zniechęcić się do komunikowania w sposób werbalny. Oczywiście, tak jak już wcześniej zaznaczałyśmy, my – dorośli musimy do dziecka mówić poprawnie. Nawet jeśli dziecko jest już w wieku, w którym powinno osiągnąć prawidłową artykulację danej głoski, ale z jakichś powodów nie wymawia jej w sposób prawidłowy, poprawianie nie jest najlepszym sposobem, ponieważ może wywołać u dziecka niepewność, wycofanie oraz niechęć do mówienia (nie mówię, więc nie popełniam błędów). Kiedy dziecko wypowiada niepoprawnie jakiś wyraz (np. pika), to wystarczy, że my powtórzymy go we właściwy sposób (tak, piłka). Ważne jest tu także wspomniane wcześniej utrzymywanie kontaktu wzrokowego podczas mówienia. Gdy dziecko patrzy na naszą twarz, kiedy do niego mówimy, wtedy łatwiej jest mu powtarzać sylaby i słowa. Jeśli takie działania rodzica nie przynoszą pożądanych efektów i u dziecka przedłuża się mówienie po swojemu, upraszczanie wyrazów, opuszczanie sylab w wyrazach, zamienianie głosek innymi głoskami, błędna odmiana wyrazów czy brak łączenia wyrazów w zdania, najlepiej udać się na konsultację do logopedy.  

[rozmawiała Gabriela Mynarska]

„Gadułka i spółka” – gabinet logopedyczno-terapeutyczny, prowadzony przez Katarzynę Biernacką, Monikę Kafel, Dorotę Nagrabę i Annę Wronę. Terapeutki zajmują się terapią ogólnorozwojową – budowaniem kompetencji językowych oraz stymulacją wszystkich funkcji poznawczych. W gabinetach „Gadułki i spółki” każdy jest wyjątkowy i czeka na niego indywidualna terapia.

Więcej

gadulka.pl

Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.